GORĄCA PIELGRZYMKA

Należną Bogu cześć i chwałę, można oddawać na różne sposoby. Modlitwa – tak, msza święta – tak, i… często wielu uważa, że to wystarczy. Niedzielnych katolików mamy w Polsce dużo. Czy jednak sama modlitwa wystarczy? Benedyktyńskie – módl się i pracuj, powinno już nas ukierunkowywać na to, że sama modlitwa to za mało. Wszak modlitwa bez uczynków – martwą jest. Tu już możemy obserwować od dziesięcioleci w Polsce, odnawianie się różnych form pielgrzymich do miejsc kultu. Wielu już dostało ten dar do bycia pielgrzymem, wielu tego nadal nie rozumie. To modlitwa w drodze, ale i danie czegoś więcej od siebie. Trud i cierpienie zwłaszcza pieszych pielgrzymów, z pewnością jest miłe Bogu.

Po latach chodzenia z różnych części Polski do Częstochowy, możemy już mówić o pieszych pielgrzymkach zagranicznych. Znane są już piesze pielgrzymki np. z Suwałk do Wilna, czy idąca (w sierpniu) 25 już piesza pielgrzymka z Białegostoku do Wilna przez Białoruś (10 dni). Jest też piękna piesza pielgrzymka Rzeszów – Lwów (ok. 200 km), idąca zawsze w dniach 25-30 czerwca. Teraz to była już 9-ta. Ponieważ pierwszego dnia była niedziela, z Rzeszowa wyruszyło ok. 300 osób. Do Lwowa doszło 230. Zdziwiła mnie informacja w Internecie, dlaczego ilość miejsc ograniczona? Dopytałem się o to księdza dyrektora, niestrudzonego pielgrzyma, proboszcza parafii pw. Krzyża Świętego z Rzeszowa, Władysława Jagustyna. Powiedziałem, że jestem felietonistą i z pewnością z tej pielgrzymki powstanie felieton. Otóż, prosił by napisać, że w pielgrzymce niech idą tylko ci, którzy mają taką potrzebę! Sprawa jest prozaiczna. Te 230 osób z całej Polski i z zagranicy, to i tak o 30 za dużo ze względów logistycznych. Trudno znaleźć noclegi, wyżywić itd.  W czasie pielgrzymki z Białegostoku przez Białoruś do Wilna, jedzie kuchnia polowa. Nikt nie jest głodny a i ludzie chętnie biorą na nocleg. Tu, po stronie ukraińskiej, możemy liczyć na siebie. Chleb i herbata czy woda, są zapewnione przez organizatora a reszta we własnym zakresie. Chodzi też o to, jak mówił prałat, by ludzie nie szli z chęci… rozrywki, a z potrzeby adoracji. Towarzysząca nam Telewizja Trwam, też pewnie podniesie popularność tejże.

To była dosłownie gorąca pielgrzymka. Codzienna porcja słońca osłabiała – ale tylko ciało. Z radością więc przyjęliśmy, już po stronie ukraińskiej, ożywczy tusz z sikawek strażackich. Piękna ta ziemia rzeszowska. Pagórkowaty teren i piękne płachty ziemi z różnymi uprawami. Zboża i kukurydza to oczywiste. Sycił jednak wzrok pól obsianych różnymi ziołami, czarną porzeczką czy kępami rabarbaru. Widać, że pracowici ludzie tu mieszkają, a wszystko to rośnie na potężnych pokładach ropy i gazu. Wróćmy do pielgrzymki. Motto jakie towarzyszyło pielgrzymce: Idźcie do kraju w którym jest wojna i nieście ludziom pokój. Dlatego bez przerwy trwała modlitwa o pokój na Ukrainie a także w Polsce. Trzech biskupów uczestniczyło na różnych etapach drogi. Był to np. bp. Jan Wątroba, metropolita lwowski abp. Mieczysław Mokrzycki i na koniec bp. Edward Kawa. Co w Polsce, to raczej mogliśmy sobie wyobrazić. Bardzo ciekawe doświadczenie było przy przeprawie przez San. Już kilkaset lat trwa tam przeprawa przez porywistą rzekę. Ciekawe rozwiązanie napędowe tego promu. Ciekawiła Ukraina. Cóż, to stare przypominało nasz okres późnego Gierka. Domy kryte eternitem. Drogi i ulice, to często „fale Dunaju”. Tam, gdzie są remontowane fasady budynków, już chodniki są z kostki. Nowe budowane drogi, to już odpowiedni standard. Ciekawie wyglądają pola. Kukurydza czy zboża już nie robią wrażenia. Za to robią wrażenie kilometry hektarów… słoneczników. Widzi się czasem próby indywidualnego, nieśmiałego gospodarowania, ale to wygląda tak, jak np. widzieliśmy – dwie świnki w metalowej klatce. Ludzie. Może nie tak wylewni jak na Białorusi, ale mają szacunek i uznanie dla pielgrzymów. Piękne przywitanie zrobiła nam szkoła w Hodowicji. Tam dzieci z nauczycielami, przygotowały prawdziwy koncert pieśni polsko-ukraińskich, co przy sutym poczęstunku… Noclegi były różne. Na sali gimnastycznej z lat 60. No i od dawna nie widziane w Polsce …wychodki. Często są takie nie do siadania a… do kucania. Czym chata bogata… i za tą życzliwość, trzeba gospodarzom podziękować. Nie chodzi wszak o wygody ale o okazywaną miłość (wzajemną). Piękne katechezy w drodze a zwłaszcza utkwiły te głoszona przez ks. Rafała o zagrożeniach duchowych m. in. poprzez różne medytacje, muzykę, tatuaże czy „niewinne” zabawy w duchy. Po drodze pięknie zdobione cerkwie i miłe powitania przez popów.

Szóstego dnia wymarsz o 5 rano, by zdążyć na 11 na mszę w Katedrze pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny we Lwowie. To historyczne miejsce, wszak 1 kwietnia 1656r., król Jan Kazimierz, przed obrazem Matki Bożej Łaskawej, intronizował Maryję na królową Polski. Matka Boża jest królową Polski do dziś. Po wkroczeniu do Lwowa, zatrzymaliśmy się na krótką modlitwę na placu pod budowę świątyni pw. Jana Pawła II. Stąd, z najmłodszym biskupem E. Kawą, poszliśmy na mszę do Katedry. Trochę byłem zaskoczony niewielkim rozmiarem obrazu M. B. Łaskawej. Po mszy odwiedziliśmy Cmentarz Orląt Lwowskich. Choć były zakusy zniszczenia, dziś wygląda świetnie. Lwów to nie miasto, by wystarczyło kilka godzin na zwiedzanie, stąd niektórzy zostali na dłużej. Wspomnienia, zawarte znajomości a nawet przyjaźnie…, może wystarczą na rok, ale wielu już będzie tęsknić. Bo jak śpiewaliśmy – Do miasta Lwowa prowadzisz nas, do miasta Lwowa przez pola las…

Aleksander Szymczak

Opublikowany na: grajewo24.pl

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.