
Lokalne wybory zwłaszcza w małych miasteczkach, gdzie prawie wszyscy się znają muszą z natury rzeczy mieć swoją specyfikę. Tu nie potrzeba sondażowni, specjalnych badań czy analiz.
Ludzie się znają i wiadomo od razu na czyje głosy można liczyć. Tym nie mniej dużo trzeba było wyjaśniać, że nie da się dla wszystkich ,,być miłym”, bo szkoda tracić siły na twardy elektorat przeciwników. Naszym targetem byli ludzie ( z poza Układu), a zwłaszcza ci najbiedniejsi, którzy od władzy niczego już nie oczekują. Od półtora roku nawoływałem (ulotki, Internet) do jednej listy opozycji w Grajewie. Było to logiczne i oczywiste, aby głosy się nie rozbiły. Niestety, ,,układ” poprzez swego człowieka w naszym komitecie wiedział, co zamierza opozycja, Myśleli, myśleli i wymyślili.
Stworzyli jeszcze jeden komitet-niby opozycję (‘koń trojański’). Starannie ,,wybrali sobie” niby konkurenta na fotel burmistrza, – młody, zielony, o „chorej ambicji”. Cel był jeden – on miał utorować drogę „staremu”, „zamieszać na przedpolu (I tura)”, a wyszło zgoła niespodziewanie. Na nic się zdały moje perswazje – ,,Adam-zostań najpierw radnym, a potem zobaczysz jak to jest”. Na nic – jemu tylko funkcja burmistrza w głowie. Nawoływania o jedną listę nic nie dały. Układ krążący wokół młodego lidera, torpedował wszelkie poczynania o łączenie. Nawet już po rejestracji komitetów chcieliśmy iść na zgniły kompromis , czyli z naszych połączonych komitetów wystawiamy ich lidera na burmistrza, ale zostaje nasza nazwa. Jednak nie o to chodziło miejscowej „władzy”.
Naszą kampanię zaczęliśmy najszybciej. Na półtora miesiąca przed wyborami wykonaliśmy około pięciuset ulotek czarno-białych z programem i słowem do ludzi. To poszło ,, w miasto” . Zaraz ci z Układu nazwali nasz program ,,radykalnym” i taką łatkę przykleili. Broniliśmy się mówiąc o programie ambitnym i koniecznym do realizacji. Rozmawiając z ludźmi orientowaliśmy się, kto może być naszym elektoratem. Strategię ułożyliśmy prostą i na miarę skromnych funduszy ( po sto złotych od kandydata). Początkowo miała być jedna ulotka całego komitetu. Miała być rozesłana pocztą do każdego mieszkania w mieście( ok. 8 tysięcy). To byłby mały koszt, lecz ustalono, że każdy z czterech okręgów będzie miał swoje ulotki, które rozdadzą kandydaci własnoręcznie. To podniosło koszty wyprodukowania ulotek, a tym samym zabrakło trochę funduszy do zamknięcia kampanii. Zrobiliśmy jednakowe identyfikatory komitetu i jednakowe żółte teczki. Po losowaniu numerów, mogliśmy w drukarni zamówić ulotki (A5). Do tego plakaty. Zrobiliśmy zbiorowe zdjęcie komitetu i wyszedł ładny plakat, na którym był nasz program. To zawisło na słupach i witrynach sklepów. Ciekawym sposobem okazała się akcja, gdzie ludziom dawaliśmy ,, kawałek ulotki” z hasłem – jeśli nas popierasz, wpłać na nasz komitet złotówkę. Tu był numer konta. Nawet zadziałało, bo było trochę wpłat po 10 złotych.
4a. …. Czyli przechodzimy do targetingu (,,kupców”) – celu naszej oferty. Innymi słowy, ,,targeting to dotarcie do odpowiedniej publiczności, z odpowiednim przekazem przez odpowiednie medium w odpowiednim czasie”. Chodzi o określenie wyborców, którzy poprą naszych kandydatów, ale także do tych niezdecydowanych mogących na nas zagłosować.
W końcu dochodzimy do pozycjonowania, czyli jak wypada nasz program wyborczy ugrupowania (partii) na tle oferty rywali politycznych. Tu przygotowujemy atrakcyjne oferty, czyli co powiemy do poszczególnych segmentów rynku czyli konkretnych grup społecznych. Te przekazy mają na celu utrwalenie w pamięci wyborców naszego przesłania oraz wizerunku ugrupowania na które warto zagłosować. Przygotowujemy pozycjonowanie kandydata – jeśli będzie ktoś z naszego komitetu kandydował na ważny urząd np. burmistrza. Tak jak reklamodawcy dowiadują się czego chcą konsumenci i co są skłonni kupić, tak komitety potrzebują specjalistów od sondaży i wizerunku. Badanie musi odpowiedzieć na pytanie, jakiego kandydata chcą wyborcy by go poprzeć, można np. rozesłać ankiety, by elektorat zidentyfikował cechy ,,idealnego” kandydata (produktu). Ale pozycjonowanie nie oznacza tego co robimy ,,produktem”, ale co robimy z umysłem potencjalnego nabywcy. Innymi słowy, ,,produkt” jest pozycjonowany w umyśle odbiorcy. Dalej to już budowa wizerunku ,,produktu – kandydata” tak , aby go uważano za godnego zaufania, dojrzałego, stanowczego, oddanego rodzinie i dobrze się prezentującego.
Dan Nimmo i R. Savage przedstawiają trzy wymiary wizerunku politycznego
– kognitywny (co wyborca wie o kandydacie),
– afektywny (emocje jakie wywołuje kandydat u wyborcy) i
– konatywny (gdzie wyborca pod wpływem wiedzy i uczuć _ wybiera).
Aspekt afektywny jest najważniejszy. Trzeba dodać, że na wizerunek składa się nie tylko wygląd, wiek, płeć, mowa, język ciała, ale jego wiarygodność, uczciwość i kompetencja.
Świetnego rozpoznania dokonał Zięmowit Pietraś, że ,,kandydaci przekazują swój obraz aż w 55% poprzez wygląd i zachowanie, w 38% przez to jak mówią a tylko _ 7% przez to co mówią !”
5. Projektowanie strategii
Strategia wyborcza wytycza plan strategiczny i taktyczny kampanii marketingowej.
J. Bradshaw pisze:” Wiele kampanii nie wykonało trudu i nie widziało potrzeby przygotowania podstawowej strategii lub przesłania i te kampanie zapłaciły za to cenę przy urnie wyborczej.(…) Takie kampanie są zwykle w chaosie i kryzysie. Często zmieniają swój przekaz i taktykę i zawsze wydają się być spóźnione o jeden dzień i ciągle jakby brakowało im jednego dolara”.
W polityce strategie to plany i programy, które adoptuje się by doprowadzić do zwycięstwa wyborczego. Taktyka to środki za pomocą których te plany wprowadzimy w życie. Dan Nirnmo mówi: ,,Zaczyna się od planu bitwy. To jest strategia. Potem jest wykonanie. To jest taktyka”. ,,Biblia kampanii” to: – podsumowanie kwestii ważnych o których kandydat czy ugrupowanie może chcieć mówić lub być zapytany przez media, to: – spis ważnych osobistości popierających kandydata bądź jego przeciwnika, to: – spis lokalnych problemów tak, aby ugrupowanie lub kandydat był przygotowany do prowadzenia kampanii na każdym jej etapie. …CDN
Aleksander Szymczak