Znamy mniej więcej fabułę, gdzie na koniec „bestia” okazuje się szlachetnym a jego prześladowcy – nikczemnikami. Jako że zbliżają się Święta Bożego Narodzenia (a nie jakiegoś tam bałwanka, choinki czy renifera!), opowiem Wam autentyczną i współczesną historię. Bóg jest ogromnie miłosierny a w swej wielkoduszności, nie chce stracić żadnej duszy. Każdemu daje w życiu niezliczone okazje do nawrócenia. Dlatego np. dopuszcza cierpienie, bo czyż bez niego da się kogoś… nawrócić? Są tacy, którzy te łaski będą „ustawowo” ignorować przez całe życie. Jednak i im, Bóg daje to do końca ich bytu. Generał Jaruzelski, w ostatniej chwili życia, wyspowiadał się i… choć na samym dnie, ale jest w czyśćcu. Zszokowani? – i nie pytajcie skąd wiem, bo ta prawda nie jest przynależna każdemu. Bóg chce, aby KAŻDY człowiek znalazł się w Niebie. Tak niestety nie jest, ale to na własne życzenie. Dlatego, czy mamy prawo oceniać innych? Czy ocenimy… sprawiedliwie? Czy znamy okoliczności grzechu? To wie tylko Bóg i to On osądzi KAŻDEGO sprawiedliwie. To może tyle tytułem wprowadzenia.
Losy ludzkie biegną sobie różnymi drogami i często wbrew naszej woli. Planujemy, walczymy i to wszystko często nadaremnie. Odczuwamy wtedy złość, frustrację, obwiniamy tych czy tamtych a nieraz… samego Boga! W życiu szukamy zwykle – szczęścia i miłości. Wielu widzi szczęście w bogactwie, chcieliby mieć miliony. Wielu chciałoby za te miliony … kupić miłość. Niestety, tego jedynego „produktu” – nie da się kupić. A zachłanność, wpadnięcie w materializm, degraduje zwykle człowieka na samo dno, czyli blisko piekła. Więc, cieszmy się każdym pozytywnym akcentem życia, choćby uśmiechem drugiego. Są jednak i ludzie niezwykle wrażliwi, skromni, empatyczni i choć są to cechy miłe Bogu, świat potrafi to brutalnie wykorzystać.
Nasza piękna, czyli jedna z bohaterów opowiadania, jest emigrantką z Polski i ma na imię powiedzmy Zosia. Wychowywała się w rodzinie „półinteligenckiej”, bo choć rodzice wykształceni, ojciec okazał się… bestią. Małżeństwo wskutek tego, rozpadło się i matka sama zaczęła się borykać z gromadką dzieci. Często w życiu jest tak, że jak komuś pomożesz bezinteresownie, to często wraca to w najbardziej potrzebnym momencie życia. Tak było i z tą osamotnioną rodziną. Dostali możliwość wyjazdu do Stanów. Matka harowała ciężko, poświęciła życie, by dzieci stanęły tam na nogi. Udało się. Nasza Zosia skończyła dobry uniwersytet, dyplom z wyróżnieniem, popłatny zawód i…. b. przystojnego amerykańskiego męża. Otworzyła firmę. Sukces gonił sukces o czym nie omieszkała pisać prasa amerykańska. Nagrody stanowe za … piękne prace. Urodził się syn i… idylla powoli się kończy. Małżonek okazał się (ukrytym) narkomanem. Miłość się ulatnia, zamieniając życie w gehennę. Walka o syna. Ucieczka męża z synem do rodziców, itd., itd. Czy jest to do wytrzymania dla człowieka niezwykle skromnego i nadwrażliwego? Zaczyna się straszny okres w życiu naszej bohaterki. Załamuje się, nie chce żyć. Są nawet próby samobójcze. Jadąc samochodem, nagle traci przytomność. Samochód wywraca się, staje w płomieniach. Wyciągają ją przygodni ludzie. Szpital, śpiączka i… są poruszeni ludzie w Polsce. Jest (chyba cud – przy tak obłożonych i zamówionych mszach św.) w ciągu 2 dni odprawiona msza św. Tuż po mszy, Zosia otwiera oczy…! Wraca do żywych. Rozwód z coraz bardziej grzęznącym mężem, walka o syna. Rodzina męża przetrzymuje ich wspólnego syna, chroni narkomana. Widać bezduszność sądów, sprawa coraz bardziej się …wikła. Pracuje nadal, kupuje mieszkanie, by oddalić się od narkomana. Trudno tak samemu… i znów popada w depresję, nie chce żyć, firma coraz gorzej. Klincz, beznadzieja, brak perspektyw i nadziei. W końcu organizm nie wytrzymuje i jest… zawał. Matka zapożyczając się, leci w te pędy do córki. Ruszają modlitwy, jest nadzieja. Wychodzi ze szpitala i przy pomocy najbliższych, staje na ( chwiejne jeszcze) nogi. Jest zadłużona, brak sił do pracy a i siły witalne postępują b. powoli. Bóg jednak widzi jej gehennę, jej ufność w Boże miłosierdzie i… okazuje jej to. Spotyka na swej drodze życia – „bestię”. Tu przechodzimy do drugiego bohatera tej opowieści.
„Bestian” ma na imię Douglas. Jest autentycznym milionerem amerykańskim. Ogromna posiadłość w Californii. Dobiega już 90, ale dałbyś mu najwyżej sześćdziesiątkę. Dystyngowany, inteligentny, miły i… nawrócony (na Boga oczywiście). Jest członkiem ekskluzywnego stowarzyszenia milionerów USA. Ci ludzie w pewnym momencie życia, zobaczyli, że pieniądze szczęścia nie dają. Zrozumieli (łaska Boża), że życie nie może być podporządkowane tylko zarabianiu. Nawrócili się, wrócili do wiary, do Boga i teraz chcą już tylko pomagać innym, by… choć w części zmazać swe winy na tej ziemi. Nasz Douglas na powrót wrócił do Kościoła Katolickiego, jeździ na msze, modli się… Ma za co! Dorobił się wszak na… krzywdzie ludzkiej. Ludzi miał za nic. Gdy mu przeszkadzali – zabijał! Dorobił się na przemycie na cały świat, różnych i rzadkich acz cennych skór zwierząt. Jak półświatek to wiadomo, nie ma żadnych zasad. Kłamstwa, kradzieże, rozboje… kobiety, wino i śpiew. „Rzygał dolarami”. W końcu i jego rodzina go opuściła, dzieci uciekły od „bestii”. Został sam „na hektarach”. Taki wstrząs zwykle daje pozytywne skutki. Zrozumiał w końcu i on, jaką drogę przeszedł. Bóg dał mu jeszcze przed śmiercią tę łaskę, by „wymodlił” sobie zbawienie. I podszedł do tego bardzo poważnie. Przystąpił do tego stowarzyszenia. To stowarzyszenie odkryła także nasza Zosia. Napisała i …odezwał się Douglas.
Spotkali się w najlepszej restauracji tej metropolii. Jako inteligentny i światowy człowiek, wypytywał się o różne szczegóły – by nie popełnić pomyłki (tak wielu dziś oszustów i „aktorów”). Wzruszył się. Jeszcze nigdy w życiu nie spotkał tak skromnej, uczciwej i naturalnej dziewczyny. Teraz już możemy sobie zadać pytanie – czy aby na pewno, na darmo, były te jej straszne doświadczenia życiowe? A może to… łaska Boża? Za tę jej gehennę, milioner powiedział, że jej pomoże. Ona dalej rozmawiała, ale nie do końca wierzyła. Mówiła mu o tym. A co w zamian – spytała? On szczerze, że prosi tylko o modlitwę, bo chce się zbawić! Motyw działania logiczny, przejrzysty i mądry. Żyjemy wszak wiecznie, a tylko nie wiemy dokąd pójdziemy po śmierci! Rozmowa była owocna na tyle, że zaproponował …uzupełnienie jej konta. Pomogę ci, a ile chcesz, ile mam ci przelać, ile potrzebujesz? Ona niedowierzając, ale wobec szczerych zapewnień, mówi, że choć te 2 tysiące dolarów co to mama jej teraz dała. Nie, to nie było z wyrachowania, ale z autentycznej skromności i uczciwości dziewczyny. Dostrzegł nie tylko jej powab zewnętrzny, ale przede wszystkim – jej piękno wewnętrzne! Wzruszony milioner nakłania – powiedz tylko słowo, a przelewam ci i ze 100 tysięcy! Nie, tego nie chciała. Po kilku dniach wpływa jej na konto 7 tysięcy. W rozmowie telefonicznej przeprosił, że tak się „rozporządził”, bo nigdy wcześniej nie spotkał tak skromnej dziewczyny. Co jakiś czas, posłańcy przynoszą Zosi z drogich sklepów liczne bukiety i drogie prezenty… Powiedział, że chce jej zafundować wczasy na Florydzie, ale odmówiła. Jednak po pewnym czasie, przychodzi list z wykupionymi biletami lotniczymi i opłaconym pobytem (nie muszę dodawać w jakim standardzie). To dzieje się autentycznie. W związku z tym rodzina w Polsce z przyjaciółmi, już zaczęli się modlić o zbawienie dla – darczyńcy. Serce za serce! Skoro taki Jaruzelski czy Kiszczak mogli się uratować, to teraz już ma ogromne szanse i Douglas. Bo jak mówi Pismo Święte – znaleźć przyjaciela, to jakby skarb znaleźć!
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia, wszystkim czytelnikom tego Bloga, życzę takiego anioła w swoim życiu. Opieki Bożej i błogosławieństwa od Nowonarodzonego Jezusa!
Aleksander Szymczak
Ich Bogiem Szatan .Prawem ich – nieprawda; a obrzędem bezecność .
PolubieniePolubienie
a kogo to obchodzi gdzie jest teraz Jaruzelski ? nas na ziemi interesuje kim był i co zrobił i dlaczego nie poniósł kary a nawet nie został zdegradowany tu na ziemi , Bóg kocha wszystkich , ale on żył jak lord , słuzył wrogowi a przed śmiercią nastąpiła zmiana , takich jak on jest tysiące .nasuwa się pytanie czy on był cwany ? a ci co zgineli w męczarnaich młodzi ich rodziny tacy to zapewne pojdą do nieba z mety według tej teorii , byli tacy którzy nie załozyli rodzin nie zostawili po sobie nic poprostu zostali wymazani i co kto lepiej wyszedł na tym w życiu na ziemi ? jeżeli będziemy tak interpretować wiarę to niedługo po ziemi będą chodzić same spodlone gudłaje , faryzeusze i inni konformiści , ja mam nadzieje że ten bydlak smaży się w piekle za to co robił i tu nic nie ma do tego miłość blizniego na ziemi oczekujemy sprawiedliwości takiej elementarnej , po śmierci inn nie będą nas interesować
PolubieniePolubienie
ad: „okrutny II” – rozumiem Twój pogląd. My ludzie, za nasze krzywdy chcielibyśmy mieć karę tu na Ziemi. To takie ludzkie, ale to nie są Boże plany. Cóż więc nam zostało – wobec woli Bożej?? Na szczęście to nie my prawidłowo osądzamy. My mamy zadbać o – nasze zbawienie a co Bóg zrobi, to nam nic do tego. Czyż nie powiedział … myśli wasze nie są myślami moimi a drogi wasze nie są moimi? Może nie dosłownie przytaczam, ale czy kłócić się z – wolą Bożą?? AKS
PolubieniePolubienie