Można chyba stwierdzić, że rządy w Polsce i to od „wieków”, nie były tak całkowicie samodzielne, wolne, niepodległe i suwerenne. Ot, ludzkie słabości do „lewej kasy”, stanowisk i synekur. Potem już się toczy, bo nie po to obce mocarstwa płacą, by nic z tego nie mieć. Mając „kwity – teczki”, na sprzedawczyków, tych niby „polityków”, mają wpływ na to co się uchwala w Sejmie. Zdumiewało nas to, że taki Pawlak podpisał kontrakt gazowy na kilkadziesiąt lat i to za zawyżone taryfy. Dziwiliśmy się, ale nic nie mogliśmy zrobić (teoretycznie), w myśl zasady – ich rząd ich sąd. Dopiero walka buldogów (PIS z PO) o to, kto ma dalej „zarządzać tym krajem nad Wisłą”, spowodował pewne działania. PIS, chcąc wyciąć „z biegu do koryta” największego przeciwnika (no przecież z tej samej stajni), podjął decyzję o powołaniu komisji do zbadania wpływów rosyjskich na decyzje tych politykierów. A jest tego, oj jest – ale dla autentycznie niezależnej komisji! Czy jednak taka powstanie?
W „Naszym Dzienniku” z 14. 06, Rafał Stefaniuk w art: „Niewygodna komisja”, pisze; „Bruksela broni się przed ujawnieniem skali wpływów rosyjskich? Polska podtrzymuje postulat powołania unijnej komisji, która zbadałaby wpływy rosyjskie w Europie. To jedna z kluczowych spraw. Amerykanie nie mają wątpliwości, ze Rosjanie ingerowali w ich proces wyborczy. Z pewnością wywierali wpływ również na to, co dzieje się w Unii Europejskiej. Potrzebujemy wielkiego politycznego i gospodarczego oczyszczenia. Powołanie komisji powinno być priorytetowe – mówi Jan Dziedziczak, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Powołana przez polski parlament Państwowa Komisja ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007 – 2022, publicznie określana jak „lex Tusk”, jeszcze nie rozpoczęła swoich prac, a już wywołuje nerwowość Brukseli. (…) Jest wielka presja na to, aby zmusić nas do rezygnacji z prac komisji. Postuluje się odebranie nam wszystkich środków z UE, jeżeli nie zrezygnujemy z komisji. Ta komisja wzbudza potężny strach. Będzie ciężko przenieść ja na grunt unijny, ale trzeba tę sprawę na każdym kroku podnosić – mówi Beata Kempa. Trudno zakładać, aby obie strony ustąpiły. Dla naszego kraju oczyszczenie się z rosyjskich wpływów jest sprawą fundamentalną. Z kolei Komisja Europejska nie przywykła do tego, że przyznaje rację Polsce – zwłaszcza gdy gra jest bardzo poważna.”
To kupowanie „polityków” przez sovietów, nie tylko w Polsce, ale i w Europie, powoduje istne przerażenie, bo to koniec wielu „karier”, odsunięcie od lewych dochodów i może…sąd? W „Warszawskiej Gazecie”, nr 23, Mirosław Kokoszkiewicz w art.: „Trzęsą się portki pętakom”, pisze: „Jeśli badanie rosyjskich wpływów na bezpieczeństwo państwa ma być „zamachem na demokrację”, to cóż taka demokracja jest warta? Wygląda na to, że wg totalnej opozycji i wspierającej ja medialnej i politycznej międzynarodówki, Polska jest zieloną wyspą wolną od rosyjskich wpływów i agentury.”
Jacek „Rekontra” Piasecki, w art. „W służbie Kremla”, pisze: „ 77 lat życia, salony paryskie i warszawskie uleciały, wylazł bolszewik, ruski mir, zadnych dialogów chrześcijańskich, żadnego porozumienia – faszystom trzeba przy….ć. Spustoszały mózg starca ( o aktorze. A. Sewerynie).” Aldona Zaorska natomiast (ten sam nr „WG”), w art.: „Strach i przerażenie”, pisze: „ Blady strach padł na rosyjską agenturę, „protesty napływają z całego świata”. Rząd PIS tworząc komisję ds. rosyjskiej agentury, mierzy się ze znacznie większym wrogiem, niż się to komukolwiek wydaje. Rosyjska agentura za pieniądze z ropy i gazu opanowała cały świat. Oby PIS miało tego świadomość i nie cofnęło się ani o krok. Prezydent Duda już się wystraszył.(…) Słychać wycie; Kiedy Andrzej Duda podpisał ustawę, ze strony opozycji natychmiast posypały się na niego gromy. Prezydent był wyzywany głównie od „tchórzy”, co dowodzi tylko głupoty wyzywających, bo żeby podpisać ustawę wzbudzającą wściekłość ruskiej agentury od Lizbony do Władywostoku, to jednak trzeba mieć odwagę. Dlatego wielka szkoda, że tej odwagi wystarczyło prezydentowi raptem na cztery dni. Czyżby odwagi wystarczyło mu tylko na wspieranie Ukrainy? (…) Po nitce do kłębka; Dziś już nie ma żadnych wątpliwości, że Rosja poprzez rozbudowaną agenturę i korupcję budowała swoje wpływy w Europie, usiłując wypchnąć ze Starego Kontynentu USA i wspólnie z Niemcami i Francją przejąć kontrolę. Jakie pieniądze na to poszły, być może nigdy się nie dowiemy. Europejska agentura rozliczała się z Putinem inaczej: nie tylko za gotówkę (na to szli polityczni idioci), ale również w sposób bardziej subtelny: finansowanie z Moskwy lub przez rosyjskie firmy jakichś fundacji czy think tanku, patronat Gazpromu na stadionie piłkarskim, obietnica intratnego stołka po zakończeniu oficjalnej kariery politycznej… Putin uznał najwyraźniej, że od 2014r. zapłacił wystarczająco dużo, żeby spokojnie zaatakować Ukrainę. Dziś całe to towarzystwo ewidentnie przeraziło się, że zaczynając od przesłuchań Tuska, jak po nitce do kłębka opinia publiczna dojdzie do nich. Podobnie jest z ruską agenturą w USA. Jeśli na jaw wyjdą jej wpływy w Polsce i Unii, może się okazać, że tropy zaprowadzą śledczych do USA. Wyniki mogą być różne. W tej sytuacji ogólna histeria i atakowanie Polski stają się zrozumiałe. Tak samo jak nasza misja jako kraju. Jeśli po 100 latach znowu możemy wygrać wojnę ze współczesnymi bolszewikami i ocalić Europę, to ta wściekłość jest zrozumiała. Rząd PIS mierzy się ze znacznie większym wrogiem, niż się to komukolwiek wydaje.. Oby miał tego świadomość i nie cofnął się ani o krok.”
Piotr Lewandowski w art.: „Chcieliście komisji? No to ją macie!” pisze: Komisja prześwietlająca rosyjskie wpływy, będące rakiem przeżerającym życie publiczne III RP od samego jej zarania, zasługuje na coś poważniejszego niż na powoływanie jej na kwadrans przed wyborami, z niedwuznaczną intencją, że ma być traktowanym instrumentalnie prętem do jeżdżenia po opozycyjnych katach, by doprowadzić do szału i tak już zapienione małpy z „totalnej opozycji”. Jeśli jej prace miałyby przynieść jakieś realne efekty, chociażby w postaci trwałej kompromitacji i eliminacji najbardziej toksycznych postaci i ugrupowań z polskiej polityki, to należało ja powołać na początku, a nie na koniec kadencji.”
Też uważam, że skoro przed wyborami, to „ukręcą łeb” i niewiele z tego zostanie. Jednak – to jest wyraźne zadanie dla następnego parlamentu, bo drugie bardzo ważne zadanie jest właśnie tworzone przez komisję G. Brauna (Konfederacja) – „Norymberga 2.0”. To dotyczy rozliczenia nadgorliwców (za czyje srebrniki?), którzy dobijali polskich przedsiębiorców (i nie tylko) mniemaną pandemią covidową. Ciekawe, czy gdyby ta cała POpaprana opozycja doszła do „rządzenia”, czy powołałaby Komisję do prześwietlenia nadużyć autorytarnej władzy PIS?? Te wielkie zadania może wykonać tylko nowy Sejm – z większością polskich patriotów. Jeśli znów wybierzemy przebierańców – ukręcą łeb każdej podłości zastosowanej przez te niby „elyty polityczne” Polakom! Myślmy przed szkodą!
Aleksander Szymczak
Konfederacja wróciła na Facebooka!
Po półtorarocznym okresie blokady Konfederacja Wolność i Niepodległość wróciła na Facebooka. Jednak kłamstwo poległo, a zwyciężyła prawda. Dziś jesteśmy silniejsi i jeszcze bardziej zmotywowani do głoszenia prawdy, nawet jeśli jest ona niewygodna dla międzynarodowych elit.
Profil Konfederacji obserwuje 600 tys. osób i jest to najpopularniejszy profil partii politycznej w Polsce. Blokada naszego konta za głoszenie niewygodnej prawdy jednak nic nie dała. Wtedy poparcie dla Konfederacji wynosiło około 10%, dziś jest to już 13%, a do jesiennych wyborów zamierzamy mieć zdecydowanie więcej. Dziękujemy, że przez ten cały jesteście z nami!
Udostępniając ten e-mail dalej wspierasz Konfederację!
Na zlecenie establishmentu Facebook cenzurował prawdę
Od początku pandemii COVID-19 Facebook oznaczał jako nieprawdziwe, a nawet usuwał różne treści związane z zagadnieniem choroby. Ofiarami cenzury padali nawet uznani lekarze i naukowcy, którzy podawali wyniki swoich badań, które nie szły w parze z mainstreamową narracją na temat efektów lockdownu, przymusu zasłaniania ust i nosa, a także skuteczności samych szczepień na COVID-19.
W jednym z wywiadów właściciel Facebooka Mark Zuckerberg przyznał, że Facebook cenzurował te treści na prośbę przedstawicieli establishmentu. Jak sam przyznał, blokowane były posty „które z perspektywy czasu okazały się bardziej dyskusyjne lub prawdziwe”. Cenzura były objęte takie rzeczy jak wykłady profesorów medycyny, filmy z niektórych kuriozalnych sytuacji, a także wypowiedzi polityków Konfederacji, którzy domagali się rozsądnego podejścia i wyważonych środków walki z pandemią.
PolubieniePolubienie