
„Żal odjeżdżać”, powiedział Papież po jednej z pielgrzymek do Polski. Mieliśmy podobne odczucia. Ta atmosfera i bliskość Gospy – Maryi, była niepowtarzalna. Wielu z nas przybyło do Lublina już dzień wcześniej. Wielu leciało z Canady, USA, Hiszpanii czy Niemiec. Autobus był zapełniony, ale – chyba to sama Maryja z Medjugorie wystawiała zaproszenia. Wiek od 4 do 84 lat. Wielu z nas miało chęć wyjazdu, ale ciągle te pieniądze. Tu trzeba podziękować wielu darczyńcom, bo niektórzy dzięki nim pojechali. No i dziękujemy za księdza – co ważne, nie modernistycznego. Podróż przebiegła sprawnie, były filmy, śpiewy i świadectwa. Mikrofon musiał się napracować. Nocleg w Ludbregu i dalej do Medjugorie. Gospodarze hotelu Ivona witali nas „chlebem i solą” a bardziej dosłownie – winem i miejscową wódką Rakija. Ta ich gościnność rozciągała się na cały nasz pobyt. Jedzenie wyśmienite. Dziękujemy!
Zaczęliśmy wieczorną procesją Bożego Ciała, która nie jest tak okazała jak w Polsce. Dni były bardzo wypełnione. Nie sposób się nudzić w Medjugorie. Od 18 zaczyna się różaniec, o 19 msza święta no i potem modlitwy (także z uzdrowieniami). Niepowtarzalne są wieczorne adoracje Najświętszego Sakramentu, ta atmosfera, te śpiewy, różne języki. Tylko czasem z oddala słychać było wycie szatana. Za ołtarzem polowym w kierunku cmentarza (leży tam m. in. o. Slavko), każdy odwiedza pomnik Jezusa Zmartwychwstałego. Tu już dotykamy nieba. Z prawej nogi, z pęknięcia wydobywa się wydzielina. Kolejka do figury to zwykle godzina. Wielu ludzi nasącza swoje chusteczki. Czasem uczymy się cierpliwości i wyrozumiałości, gdy ktoś ma ze sto chusteczek.
Każdy dzień był wypełniony. Po śniadaniu a czasem nawet przed, mieliśmy spotkania np. z widzącą Vicką, narkomanami z Cenacolo, spotkanie na zamku milionera z Canady. Nie widziałem bardziej radosnej osoby od Vicki. Od chwili pojawienia się w hali (spotkanie z Polakami), nie przestawała nas całować i rozdawać całuski. Mówiła (co widziała) o piekle, czyśćcu i niebie. Duże wrażenie zrobiła na nas wizyta w ośrodku dla narkomanów. Aktualnie jest tam jeden Polak a reszta z różnych państw. Oni nie potrzebują psychologów i innych terapeutów, bo stosują prostą benedyktyńską zasadę – módl się i pracuj. Jedni inspirują drugich i razem uciekają przed piekłem. Byliśmy na Górze Objawień – Podbrdo. Zaczyna się wąską uliczką i ostro do góry. Potem kamienie, różne, wyślizgane milionami nóg a czasem bosych stóp, bo i tak można. Byliśmy też wieczorem, gdy Ivan miał objawienie. I tu należy pochwalić najstarszego pana z USA, który z niedowładem jednej nogi, doszedł do figury Matki Bożej! Jakaż ogromna wola i chęć spotkania z Gospą! Weszliśmy też na górę Kriżewac (rano, by słonce nie zwaliło nas z nóg). Ogromny biały krzyż widoczny z całej okolicy. Też kamienie, nawet strome, ale Droga Krzyżowa była niezapomniana. A jakie widoki z góry! Na dole zjedliśmy pierwsze w tym sezonie zielone figi. Pyszne.
Byliśmy przy wodospadach Krvavica. Wysoki poziom wody, która była zimna, jednak nas trochę ostudził przed kąpielą. Za to wykąpaliśmy się w Adriatyku w drodze powrotnej. Woda słona i czysta i gdyby nie te kamienie zamiast piasku…. Często w przekazach podkreśla się komercyjną stronę Medjugorie. Może złośliwie? Fakt, jest pełno sklepików z pamiątkami, wszędzie, i wszędzie podobny towar. Ceny tylko niewiele się różnią. To jednak nie jest i nie stanowi kwintesencji obrazu Medjugorie. 33 rocznica objawień sprowadziła niesamowitą liczbę ludzi. Wyróżniali się wśród nich Rycerze Chrystusa Króla ze swymi czerwonymi płaszczami i sztandarami. Był ksiądz Piotr Natanek. Stroje szlachty polskiej sprawiły, że stali się obiektem zainteresowania fotografów i pielgrzymów.
Każdy jechał z jakimiś intencjami. Skoro Maryja zaprosiła, to pewnie każdy z nas coś dostał od Niej. Może nie zawsze to o co prosił, ale spektakularne świadectwo o znalezieniu żony (na razie narzeczonej), było wielką radością całego autobusu. Na objawieniu z Ivanem na Górze Podbrdo, Matka Boża powiedziała, że przyjmuje nasze prośby. Skoro to mówi Maryja, to co może być lepsze? Kilkuosobowa nasza grupka widziała słońce podczas rozdawania komunii świętej. Widzieliśmy (przez ciemne okulary), jak kręgi wędrowały po obrzeżu słońca a potem częściowo się zachmurzyło i na słońcu widzieliśmy postać Maryi. Była to chmura ale przedstawiała wyraźną postać Maryi, a nawet niektórzy widzieli Ją w koronie i obok krzyża. Deszcz nas „prześwięcił”, gdy byliśmy zaproszeni na zamek wybudowany przez milionera z Canady. Oni przeżyli nawrócenie i świadczyli o tym.
Cudowny czas ma to do siebie, że kiedyś się kończy. Czas wracać, żal odjeżdżać, ale wspomnienia zostaną. Tu należy się ogromna wdzięczność za organizację dla admina – Bronisława. Robi to doskonale a sposób organizacji jest zdumiewający. Cały oddany Maryi, zawsze zawierza Jej organizację i mówi – Ty sama dobierz ludzi! Tak się dzieje, zapełnia się cały autobus, wystarcza funduszy, jadą ci, których Gospa chce gościć. Nie mogliśmy się rozstać zwłaszcza w Rzeszowie, gdzie wysiadało sporo ludzi. Każdy ma pragnienie aby być znowu, każdy marzy a wszystko jest w rękach Boga i Maryi.
Kto wie – może do zobaczenia za rok?!
Zadowolony pielgrzym
ze strony: grajewo24.pl