100 DNI
Dawno, dawno temu na skrzyżowaniu duktów powstała pewna mieścina nibylandią zwana. W krainie wielkiego szczęścia podlaskos nie była niczym się wyróżniającą. Karawany przemytników pomykały z północy na południe i ze wschodu na zachód. Nie mając tu zajazdu, nie zostawali długo. Za to dłużej a nawet bardzo długo, bo 8 lat rządziła nibylandią kasta Umów ze swym słoneczkiem Krystofosem. Dwór otoczony klakierami a zwłaszcza porypajosami twardą ręką chędożył gojków czyli rdzenną ludność. Toteż kwitła kolekta a każdorazowy pobyt na Olimpie mógł okazać się kosztowny. Wymuszanie czołobitności i bezsilność tłuszczy rozzuchwalała porypajosów. Chcieli coraz więcej, by starczało na biesiady, swawole i nicnierobienie. Wychodzili z prostego założenia, po co mamy się trudzić, zabiegać i urządzać życie gojkom, kiedy wystarczy zadbać o kastę Umów, a będziemy rządzić wiecznie. Nie na darmo brylował szaroeminens wolw, by wszelkie dobre pomysły tłumić w zarodku. Toteż kwitł pewien proceder – urządzania się kosztem gojków. Raz na cztery lata był czas suffragium czyli wybory porypajów. Kasta Umów jak zwykle zwąchiwała się z pisuarami i ustalała strategię. Potrzeba wtedy zawsze trochę głosów, reszta ok. połowy i tak nie chodziła, bo ta obłuda nijak ich nie ruszała z domów. Ale i na to mieli sposoby. Zatrudniali babochłamy, by za dutki zapewniały ich potrzeby. Brak zajęcia powodował ustalony od kilku wyborów – normalny porządek moralny. Babochłamy miały dostęp do plagi, która to chętnie za procenty lub za grajcary szła i robiła co należało. Porypajowie którzy od lat stale zasiadali u podnóżka słoneczka nawet nie musieli chodzić, rozmawiać, nakłaniać, kłamać – co to ja nie zrobię, bo za 2 tys cwancygierów było 100 głosów a to mandat. Oburzali się na takie dictum mądrzy gojkowie. Skupili się wokół Prometeusza, który był i widział Kapitol. Powiedzieli – basta, tak dalej być nie może. Powstała falanga antyukładowa. Wiedząc o procederze, młody pytajkos zagadnął babochłamkę o załatwienie głosów. Był sprytny i nagrał wiele ciekawych rzeczy, nawet i tych z historii. Potem z tym mieli zagwozdkę różne podsędki oczywiście chroniąc cipunów. Różne organy ścigające ścigały, ale tak by gonić zajączka a nie złapać i – osadzić. Ale też i był szaroeminens wolw, by czuwać nad wygraną. Przeciw falandze wymyślił konia trojańskiego z młodym zającem, który miał utorować dukt dla słoneczka. Początkowo nawet wyszło. Jednak przez tuby krzywiące myślenie poszło, że straże i woje słyszeli nagranie i będą sadzać. Popłoch niemożebny i guru nie przechodzi za pierwszym razem. Do ostatecznej potyczki stanął, wg woli bogów Olimpu – z zającem. Teraz to już nawet plaga nie dostawszy swej ambrozji, olała wybory. Nieoczekiwanie wygrywa gołowąs 26 głosami. Szczęki opadły wiszącym na rozstaju dróg. Mało nie pospadali z tych płacht zasłaniających mieszkańcom widoki. Mdleli w różnych komisyjach. Lecz nie na darmo rozdawano zydelki przez 8 lat, by teraz wylądować na glebie. Na lukratywne siedziska w Umowie wraca Krystofos a paszcza obejmuje ciepełko w ekskluzywnej komunie. Szaroeminens tęga głowa wybrał się do Pacanowa, by widzieć to z góry, a przy tym być nieusuwalnym. Cóż, są ludzie wartościowi, mniej wartościowi i bezwartościowi. Suffragium dokonało zmiany o 180 gradusów. Już nie słoneczko było dominium ale 15 porypajosów. Ciekawym zajęciem w nibylandii było kręcenie lodów. Mowa krótka, my kręcimy a ty zielonku weź sobie do nibyrządzenia kumpla a nawet papugi. Złota klatka już czeka. Nawet w akcie dobrej woli pieczętującej dogowor, dodali dutków. Omotanie przez sitwę dokonuje się w białych rękawiczkach. I tak na nowy cywilizowany sposób nastała wielka ściema. Jak zawsze konkursos to nasz faworyt a ściema dla pozostałych i plebsu. Trzepanie kasy to pożądany efekt społecznej służby olimpijczyków. Wpływy, posadki i mieszkanka to dodatkowy dodatek do comiesięcznej gratyfikacji za wielki trud porypajosów.
To tylko wpadka przy pracy szemrzą osobnicy ze słoneczkiem i ryją, ryją, aż chatko słuchać, bo bełkot nowomowy zagłusza echo –referendum, eferend….bum, bum. Nowi konfiturowcy zaś seplenią, dajcie mu czas, dajcie … gas, i chcą aż cztery wiosen czekać. Przebierają nóżkami by zrobić nową rabację. Mądra sowa zahukała – dopóty będzie marazm i nicnierobienie, dopóki przewagę tu będzie miał Światowid nad Adonai.
WYBORY ZE WZGLĘDÓW MORALNYCH SA NIEWAŻNE !!!
W nibylandii od wieków tak było i nic nie wskazuje by to się miało zmienić.
Kadłubaks
Ze strony: grajewo24.pl w „zamierzchłych czasach”